O nowej powieści, pierwszych krokach stawianych w pisarstwie i czytelniczych planach na jesień rozmawiamy z Przemysławem Żarskim, autorem serii książek o komisarzu Robercie Krefcie. Do księgarń trafia właśnie jej druga część – Blizna.

2 września będzie miała miejsce premiera Blizny, drugiej powieści Twojego autorstwa z serii z Robertem Kreftem. Zdradzisz nam, czy „pożyczyłeś” bohaterowi Twojej serii choć kilka własnych cech charakteru?

Nawet jeśli będę upierał się, że tego nie zrobiłem, pewnie nieświadomie tak się stało. Na pewno żaden z bohaterów mojej kryminalnej serii nie jest moim literackim odbiciem, każdy posiada zestaw cech, dzięki którym zachowuje się i funkcjonuje inaczej. W przypadku Krefta łączy nas podobny wiek, co przekłada się na doświadczenia, muzyczny gust, zainteresowania. Ale więcej nas dzieli. Zależało mi na tym, by zbudować tę postać na zasadzie kontrastu i nie powielać mitu policjanta alkoholika, który nadużywa przemocy, sypie z rękawa kiepskimi żartami i wulgaryzmami. Znudził mnie ten format.

Jakimi uczuciami darzysz Krefta podczas pisania? Bliżej im do miłości czy jednak do nienawiści?

To zupełnie inny rodzaj emocji. Wiem, dokąd zmierza ta postać, znam jego priorytety, słabe i mocne strony. Trzymam swoich bohaterów krótko, wiem, co przyniesie ich przyszłość, ale z przyjemnością obserwuję ich rozwój i to, jak przyjmują to, co im zgotowałem. Obiecałem im krew, pot i łzy i dotrzymam słowa. Nie zlecałem badań rynku konstruując moich bohaterów; nie uzbroiłem ich w supermoce, nie dostosowałem do preferencji czytelników. Chcę, żeby byli wiarygodni, realni, w innym razie będą tylko papierowymi wydmuszkami. Kibicuję Kreftowi, chcę by był szczęśliwy.

Czy zdarza Ci się myśleć o bohaterach Twoich książek w ciągu dnia? Czy zastanawiasz się, co w danej sytuacji zrobiłby lub powiedziałby Kreft?

Oczywiście. Pisanie książek to wieloetapowy, złożony proces. Dopóki książka nie trafi w ręce czytelników, cały czas dojrzewa z tyłu głowy. Wielokrotnie zmieniam poszczególne zdania, fragmenty, szukam dobrych rozwiązań fabularnych. Zastanawiam się, co zrobi w danej sytuacji konkretna postać, jak napisać daną scenę, zbudować napięcie. Ale uspokajam, nie rozmawiam z bohaterami swoich książek, nie dzwonimy do siebie po nocach. Gdyby tak się stało musiałbym poważnie zastanowić się nad kontynuowaniem mojej przygody z pisaniem. Zachowuję zdrowy dystans w naszych relacjach.

Fot. Radosław Kaźmierczak

Kiedy po raz pierwszy pomyślałeś, że chciałbyś spróbować swoich sił jako pisarz?

Taka myśl przewijała się od lat, ale długo nie traktowałem jej poważnie. Od dziecka lubiłem czytać, dobrze pisałem, stąd wybór dziennikarstwa, jako drogi zawodowej. Nie nastawiałem się na pisanie książek. Pierwsze próby podjąłem, by się sprawdzić, zobaczyć, czy zdołam doprowadzić ten projekt do końca. Traktowałem to jak wyzwanie. Wciąż tak jest. Każda powieść to stawianie sobie nowych celów, rozwijanie się, podnoszenie sobie poprzeczki. Nie chcę iść na kompromisy, pisać powieści, które spodobają się każdemu; prostych, opartych na tanich fabularnych chwytach, ociekających krwią i pozbawionych przesłania. Chcę zaskakiwać sam siebie, docierać do Czytelników, którzy podobnie jak ja, nie szukają wyłącznie prostej rozrywki.

Zobacz również: Robert Małecki o “Żałobnicy”: pomysł na tę książkę kiełkował we mnie od dawna

Samochód tkwił w ciasnej bliźnie między drogą a krawędzią lasu, ukryty w mroku przed wścibskim wzrokiem gapiów – to zdanie otwiera Bliznę. Jakie znaczenie ma dla Ciebie pierwsze zdanie pisanych i czytanych przez Ciebie książek? Jak długo pracowałeś nad pierwszym zdaniem Blizny? A może zmieniałeś je w trakcie lub dopisałeś na końcu?

Każde zdanie, każdy dialog ma znaczenie. Nie skupiam się na pierwszym, ani na ostatnim zdaniu powieści w sposób szczególny. Otwarcie wprowadza odbiorcę w świat powieści, buduje klimat. Wiele razy poprawiam zdania, bywa to męczące i nie zawsze przynosi efekt, ale nie umiem się z tego wyleczyć, co wydłuża proces tworzenia. Zdania muszą mieć właściwą melodię, rytm, w innym wypadku zmieniam je w nieskończoność. Nie lubię powieści pisanych prostym językiem, równoważnikami zdań, wolę inne środki wyrazu. W przypadku pierwszych zdań „Blizny” było podobnie. Jeśli chodzi o konstrukcję fabuły za każdym razem zapełniam zeszyt, w którym rozpisuję poszczególne rozdziały, żongluję nimi, przestawiam, dopisuję. Nie spisuję planu książki od A-Z. Sama historia zmienia się w głowie, pozbawiłbym się w ten sposób frajdy z tworzenia. Mam kręgosłup fabularny powieści i on się zwykle nie zmienia, natomiast pewne wątki, rozwiązania pojawiają się na etapie zapisu, co jest twórczym doznaniem.

O czym jest zatem Blizna?

„Blizna” jest kontynuacją cyklu z Robertem Kreftem. Ta historia jest rozłożona na trzy części i należy je traktować jako całość. To kryminał, wypada wpisać się w wyznaczone przez ten gatunek ramy. Jest więc śledztwo w sprawie zbrodni, są tropy i żmudne śledztwo, każda z części rozgrywa się w dwóch płaszczyznach czasowych – obecnie i w latach dziewięćdziesiątych. Osią tej powieści jest sam Kreft, to on spina obie rzeczywistości, poznajemy go bliżej, także w kontekście wydarzeń sprzed lat. To opowieść o tym, że przeszłość kroczy za nami niczym cień, o ranach, które nie chcą się zagoić mimo upływu czasu, złych wyborach i obsesyjnym dążeniu do poznania prawdy.

Zdradzisz nam swoje czytelnicze plany na jesień?

Największym minusem pisania jest w moim przypadku brak czasu. Wieczorami muszę wybrać – pisać, czy sięgnąć po książkę. Zawsze staram się przeczytać rozdział lub dwa, bez wsiąkania w fabułę i pobudzania wyobraźni nie da się tworzyć dobrych historii. Mam sporo książek, które planuję przeczytać jesienią, podejrzewam, że dokupię kolejne i ten stos tylko się powiększy. Jesień i zimę poświęcę na pisanie ostatniej odsłony cyklu z Robertem Kreftem. W trakcie pisania staram się nie sięgać po kryminały, odpocząć i nie sugerować się rozwiązaniami fabularnymi. Mam nadzieję, że znajdę czas na „Zbieranie kości“ Jesmyn Ward, czekam też na „Synapsy Marii H.“ Hanny Krall. Gdybym zatęsknił za kryminałem następna w kolejce jest nowa powieść Jo Nesbo.

Przemysław Żarski – absolwent Wydziału Nauk Społecznych Uniwersytetu Śląskiego. Reporter TVP Katowice, dziennikarz, a od 9 lat pracownik Biura Prasowego Urzędu Marszałkowskiego Województwa Śląskiego. Miłośnik i znawca sportu, a zwłaszcza koszykówki i piłki nożnej. Tę drugą dyscyplinę przez ponad dekadę czynnie uprawiający. Wolny czas spędza z rodziną, najchętniej w górach. Na co dzień słucha rocka, a czyta kryminały i komiksy.  Autor serii z komisarzem Robertem Kreftem, w ramach której ukazały się do tej pory: Ślad (luty 2020 r.) oraz Blizna (wrzesień 2020 r.)

10 Shares:
Może zainteresować Cię także