Książka czy film? Miłośnicy literatury bez problemu wymienią pewnie co najmniej kilka ekranizacji, które nie zdołały dorównać literackim pierwowzorom, ale w historii kinematografii znajdziemy także przykłady filmów, które okazały się tak wciągające, jak książki na podstawie których powstały. Nie musimy wcale sięgać do czasów premiery „Przeminęło z wiatrem”, żeby się o tym przekonać.

W 2019 powstał film „Tylko sprawiedliwość” na podstawie książki o  tym samym tytule. Książka Bryana Stevensona to poruszająca historia, która mogłaby wydarzyć się wszędzie. Jednak wydarza się w Stanach Zjednoczonych i nie jest jedynie poczytną fikcją, bo Bryan Stevenson to wpływowy prawnik, który opisuje widziane z bliska tryby i machinę wymiaru sprawiedliwości. Jako młody adwokat założył organizację „Equal Justice Initiative” zajmującą się obroną osób, które ze względu na sytuację ekonomiczną lub społeczną pozbawione są prawa do realnej i rzetelnej opieki prawnej.

Bryan Stevenson © Nina Subin
Bryan Stevenson fot. Nina Subin

Książka „Tylko sprawiedliwość. Historie prawdziwe o skazanych i ocalonych” to relacje zaczerpnięta z praktyki prawniczej Stevensona, tym bardziej wstrząsające, że ukazują omylność sądów, i w konsekwencji bezwzględność zasądzanych kar.

Film i książka ukazują historię – która była jedną z pierwszych, jakimi zajmował się Bryan  Stevenson – Waltera McMillana, oskarżonego i sądzonego za morderstwo, którego nie popełnił. Tym samym sprawa ta, stała się dla Stevensona okazją do poznania politycznych struktur i układów, nieuczciwych machinacji i prawnych nadinterpretacji, które nie pozostawały bez wpływu na toczące się sprawy.

Książka „Tylko sprawiedliwość. Historie prawdziwe o skazanych i ocalonych” została dobrze przyjęta przez czytelników i krytyków w USA – zdobywając wiele nagród, w tym Literacką Pokojową Nagrodą Daytona (Dayton Literary Peace Prize) oraz Medal Carnegie w kategorii literatury faktu (Medal for Excellence in Nonfiction). W Polsce książka Bryana Stevensona ukazała się nakładem wydawnictwa Kropla. Sprawdźcie sami, jakie scenariusze pisał amerykański wymiar sprawiedliwości.

Opowieść Stevensona zainteresuje nie tylko prawników. Autor kieruje ją do wszystkich, ponieważ każdego z nas dotyka pokusa bezwzględnego osądzania innych.

Fragment jednej z historii Bryana Stevensona:

– Dzięki, człowieku. Wiem, że dla ciebie to też niełatwe, i jestem wdzięczny, że przyszedłeś tu do mnie – powiedział.

Uśmiechnąłem się i uścisnąłem go mocno. Na jego twarzy pojawił się bezbrzeżny smutek.

– To bardzo dziwny dzień, Bryan, naprawdę dziwny. Większość ludzi, którzy dobrze się mają, nie musi dziś myśleć, że to ich ostatni dzień życia, w którym z pewnością zostaną zabici. To całkiem inaczej niż wtedy w Wietnamie… o wiele inaczej.

Pokiwał głową, patrząc na mundurowych kręcących się nerwowo tu i tam.

– Dla nich to też dziwny dzień – dodał.

– Przez cały dzień ludzie pytają mnie bez przerwy: Co mógłbym dla pana zrobić? Kiedy zbudziłem się dziś rano, od razu usłyszałem: Czy możemy przynieść panu śniadanie? Potem w południe spytali: Czy podać panu lunch? I tak przez cały dzień: Jak możemy panu pomóc? A teraz wieczorem: Co by pan zjadł? Co możemy dla pana zrobić? Może potrzebuje pan znaczków na listy? Może przynieść panu wody? A może trochę kawy? Czy podać panu telefon? Co możemy dla pana zrobić?

Herbert westchnął i odwrócił wzrok.

– To takie dziwaczne, Bryan. Przez te ostatnie czternaście godzin częściej pytano mnie, co można dla mnie zrobić, niż przez wszystkie poprzednie lata mojego życia. – Spojrzał na mnie z grymasem zakłopotania na twarzy.

Czy ekranizacja książki Stevensona “Tylko sprawiedliwość. Historie prawdziwe o skazanych i ocalonych” okaże się tak wciągająca jak literacki pierwowzór?

Zobacz również: https://www.twojaksiegarnia.pl/kryminaly-wciagajace-jak-seriale/

81 Shares:
Może zainteresować Cię także
Ściśle tajne Paweł Beręsewicz
Więcej

Recenzja: Ściśle tajne

Po lekturze pozostaje tylko złość na Pana Boga lub Los – jak kto woli: że pół wieku temu urodził się jeden Paweł Beręsewicz zamiast dwóch. Co by się podziało w literaturze! Dzieci traciłyby wzrok od niecierpliwego czytania!