Jem wegańsko, bo uważam, że to nie tylko najbardziej etyczny, ale też ekologiczny sposób odżywiania, który dodatkowo może być naprawdę pyszny i zdrowy. O kuchni roślinnej, książkach kulinarnych i ekologicznym stylu życia rozmawiamy z Idą Kulawik, autorką książki „Szybko, prosto, wegańsko. 5 składników. 15 minut” wydanej przez Studio Koloru.

Od wielu lat prowadzisz bloga, na którym promujesz kuchnię roślinną, piszesz wegańskie książki kucharskie. Jak zaczęła się Twoja przygoda z weganizmem? Co Cię skłoniło, by zrezygnować z produktów odzwierzęcych?

Ida Kulawik: Z jedzenia mięsa zrezygnowałam dokładnie po maturze, czyli 20 lat temu. Byłam pełnoletnia i podjęłam świadomą decyzję o zostaniu wegetarianką. Miałam wielu znajomych wegan i wegetarian, którzy rozbudzili moje zainteresowanie etycznymi aspektami jedzenia mięsa. Natomiast od 7 lat, od narodzin mojego pierwszego dziecka, Olafa, jem wegańsko, bo uważam, że to nie tylko najbardziej etyczny, ale też ekologiczny sposób odżywiania, który dodatkowo może być naprawdę pyszny i zdrowy. Kiedy urodził się Olaf, zaczęłam prowadzić wegańskiego bloga kulinarnego – Veganbanda. Miała to być dla mnie motywacja do całkowitego odstawienia produktów odzwierzęcych, ale też mała odskocznia od rodzicielstwa. Blog szybko się rozkręcił, cały czas dbam o systematyczność publikacji i dzielę się z czytelnikami tym, co gotuję na co dzień. Uwielbiam słodkości i tworzenie receptur na roślinne ciasta i desery, dlatego postanowiłam napisać swoją pierwszą książkę kucharską pt. „Słodka Kuchnia Roślinna”. Potem powstała książka z przepisami dla maluchów, następnie „Roślinna Kuchnia Polska”, „Roślinna Kuchnia Miłości” (we współpracy z Kasią Czarnecką i Kasią Cichoń) i ostatnia – „Szybko, prosto, wegańsko. 5 składników. 15 minut”.

Produkt, z którego najtrudniej było mi zrezygnować, to żółty ser, który, jak się później dowiedziałam, zawiera kazeinę – składnik o właściwościach uzależniających niczym narkotyk.

Co było dla Ciebie najtrudniejsze w procesie przestawiania się na kuchnię wege? Czy było coś, z czego naprawdę trudno było Ci zrezygnować?

U mnie ten proces wyglądał stopniowo, najpierw zrezygnowałam z mięsa, a później stopniowo odstawiałam kolejne produkty nabiałowe. Ta metoda sprawdziła się u mnie dobrze i przestawienie się na kuchnię wege przeszło łagodnie. Myślę, że dzisiaj mamy tak dużą dostępność alternatyw dla mięsa i nabiału, w każdym sklepie znajdziemy roślinne mleko czy jogurt, że przejście na weganizm jest zdecydowanie łatwiejszy niż jeszcze kilka lat temu. W moim przypadku kuchnia roślinna była wielką przygodą: weganizowanie produktów, odkrywanie nowych smaków, kuchni świata – to wszystko raczej wzbogaciło mój sposób odżywiania się, nie czuję więc, żebym coś straciła. Jeśli chodzi jednak o produkt, z którego najtrudniej było mi zrezygnować, to żółty ser, który, jak się później dowiedziałam, zawiera kazeinę – składnik o właściwościach uzależniających niczym narkotyk.

Wiele osób wspomina, że kiedy zdecydowali się przejść na weganizm, nie mogli liczyć na wsparcie i akceptację ze strony bliskich. A jak to było u Ciebie?

Na szczęście u mnie było zupełnie odwrotnie. Jak już wspomniałam, zrezygnowałam z mięsa, kiedy byłam już w zasadzie dorosła, ale rodzice nie krytykowali tej decyzji, wręcz wspierali mnie w tym postanowieniu. Mama przygotowywała najpierw wegetariańskie, a potem wegańskie pyszności dla całej rodziny, abym ja również mogła je jeść. Dzisiaj, kiedy odwiedzam dom rodzinny, rodzice przygotowują wegańskie posiłki, które jemy wszyscy razem. Tata na pewien czas sam zrezygnował z mięsa. Teraz rodzice starają się je ograniczać, a w ich lodówce znajduję domowe wegańskie pasztety i pasty do pieczywa. Sprawia mi to ogromną radość.

Kuchnia roślinna staje się coraz bardziej popularna. A jak wygląda sprawa z dostępnością produktów wege na naszym rynku? Czy na przestrzeni lat widzisz dużą zmianę?

Zmiana jest ogromna! Myślę, że jest to szczególnie zauważalne dla wieloletnich wegan, którzy kiedyś musieli zadowolić się kotletami sojowymi. Dziś zarówno w dużych, jak i małych sklepach znajdziemy mleka roślinne, wegańskie jogurty, parówki, wędliny i desery. W każdej kawiarni wypijemy kawę z roślinnym mlekiem i niemalże w każdej restauracji znajdziemy wegańskie danie. W Trójmieście, w którym mieszkam, jest naprawdę sporo wspaniałych wegańskich restauracji. Bardzo mnie cieszy ten roślinny kierunek, rosnąca świadomość wśród społeczeństwa i podążanie za tymi potrzebami ze strony producentów i restauratorów.

Rośnie świadomość społeczeństwa o ekologii i ochronie środowiska. Myślisz, że dzięki temu produkty wegańskie mają szansę zdominować te pochodzenia odzwierzęcego?

To, że kuchnia roślinna jest najbardziej ekologicznym sposobem odżywiania, szczególnie jeśli dodatkowo postawimy na lokalne, sezonowe produkty, nie jest już żadną wiedzą tajemną. Mówią i piszą o tym mainstreamowe media, w internecie dostępne są potwierdzające to dane. Ochrona środowiska to jedna z głównych pobudek, obok kwestii etycznych i zdrowotnych, przechodzenia coraz większej grupy osób na wegetarianizm i weganizm oraz ograniczania produktów odzwierzęcych w diecie. Czy produkty wegańskie mają szansę zdominować te pochodzenia odzwierzęcego? Myślę, że wszystko idzie w tym kierunku, a producenci mięsa i nabiału doskonale o tym wiedzą, dlatego wypuszczają na rynek wegańskie linie swoich produktów, a największe sieci restauracji i fast foodów wprowadzają wegańskie dania do swojego menu.

Ochrona środowiska to jedna z głównych pobudek, obok kwestii etycznych i zdrowotnych, przechodzenia coraz większej grupy osób na wegetarianizm i weganizm.

Kiedy mówi się o kuchni wegańskiej, wiele osób stwierdza, że chętnie by spróbowali, ale przeraża ich wizja spędzania wielu godzin w kuchni. Ty w swojej nowej książce „Szybko, prosto, wegańsko. 5 składników. 15 minut” udowadniasz, że wcale tak być nie musi. Co skłoniło Cię do napisania tej książki?

Gdy zaczęłam prowadzić bloga, okazało się, że prowadzenie go i gotowanie w towarzystwie niemowlaka (najpierw jednego, a po dwóch latach kolejnego) to nie bułka z masłem. Moje słodziaki zazwyczaj pozwalały mi spędzić nie więcej niż 15 minut w kuchni. W tym czasie wyczarowywałam więc coś ze składników, które miałam pod ręką (w przenośni) i często z dzieckiem pod ręką (dosłownie). Gdy powstało coś pysznego, nieśmiało dzieliłam się przepisem z czytelnikami bloga, do ostatniego kliknięcia bijąc się z myślami, czy to na pewno nie wstyd pokazywać tak prosty przepis. Obiecywałam sobie, że już na pewno wkrótce zacznę lepić pierogi, zawijać gołąbki i przygotowywać dużo bardziej wyrafinowane i skomplikowane dania. Wkrótce okazało się jednak, że czytelnicy docenili właśnie prostotę i szybkość przygotowywania potraw, a ja przestałam bać się pokazywać im kilkuskładnikowe pomysły. Okazało się, że to, co uważałam za wadę, było wręcz atutem nie tylko dla zabieganych rodziców, ale też dla tych, którzy stawiają pierwsze kroki w kuchni oraz tych, którzy nie lubią spędzać w niej zbyt dużo czasu. Na moim blogu wciąż wiele przepisów to bardzo proste i szybkie receptury. Postanowiłam więc, że skoro wciąż dostaję od czytelników feedback, że ten kierunek im się podoba, to napiszę książkę z zestawem wyjątkowo prostych i szybkich przepisów.

Obiecywałam sobie, że już na pewno wkrótce zacznę lepić pierogi, zawijać gołąbki i przygotowywać dużo bardziej wyrafinowane i skomplikowane dania. Wkrótce okazało się jednak, że czytelnicy docenili właśnie prostotę i szybkość przygotowywania potraw.

Zdradź nam, jak powstawała książka. Czy od razu wiedziałaś, jakie potrawy chcesz w niej umieścić? A może któryś z przepisów sprawił Ci więcej problemów niż pozostałe?

Część przepisów w książce to moje sprawdzone sposoby na szybkie potrawy, które stosuję od dawna. Niektóre przepisy jednak powstały specjalnie do książki. Bardzo chciałam napisać taką książkę od dawna, jednak przyznam szczerze, że miałam duże obawy, jak zostanie przyjęta, czy przepisy nie okażą się zbyt proste, zbyt banalne. Przez kilka pierwszych dni od ukazania się książki czekałam z duszą na ramieniu na pierwsze opinie. Okazało się jednak, że książka została przyjęta naprawdę wspaniale. Zaczęłam dostawać maile i wiadomości na moich mediach społecznościowych ze zdjęciami potraw ugotowanych na podstawie książki oraz masę pozytywnych opinii, że przepisy są naprawdę superproste, szybkie i pyszne, że przygotowanie dania wcale nie zajmuje 15 minut, ale nawet 7.

Przepisy, które zawarłaś z książce, są faktycznie szybkie i proste w realizacji. Myślisz, że dzięki temu uda Ci się przekonać więcej osób do spróbowania kuchni roślinnej?

Czasem kuchnia roślinna uważana jest za trudną, skomplikowaną, czasochłonną, wymagającą drogich, dziwnych składników. Oczywiście, jak każdy inny sposób gotowania, może taka być. Może być jednak również bardzo prosta, szybka i pożywna, i taką twarz wegańskiego gotowania chciałam właśnie pokazać. W swojej kuchni, tak jak i w życiu, stawiam na umiar i równowagę. Są dni kiedy wyciskam soki w wyciskarce wolnoobrotowej, zawijam gołąbki lub przygotowuję inne czasochłonne dania. Na co dzień jednak stawiam na proste gotowanie i na minimalizm w kuchni. Po pracy, szkole i przedszkolu nie zostaje zbyt wiele czasu na spędzanie godzin w kuchni i podejrzewam, że tak wygląda sytuacja w większości domów. Potrzebujemy więc dań, które wpiszą się w nasz tryb życia. Mam nadzieję, że „Szybko, prosto, wegańsko. 5 składników. 15 minut” pomoże w tej kwestii.

Materiał przygotowany przez wydawnictwo Studio Koloru. Fot. Andrzej Rodzin

15 Shares:
Może zainteresować Cię także