Czy dieta i zbilansowane odżywianie musi łączyć się z wyrzeczeniami? Czy zdrowe nawyki żywieniowe to jednocześnie wykluczenie satysfakcji z jedzenia? I wreszcie, czy jedzenie “bez chemii” to zawsze zdrowe odżywianie?
Wśród wielu tytułów poradnikowych dotyczących odżywiania i diet, znajdziemy liczne omówienia jadłospisów dopasowanych do konkretnych potrzeb, zaleceń lekarskich, czy też chęci zmniejszenia liczby kilogramów. Większość z nich proponuje ograniczenia w spożywaniu danych produktów, przez co proponowane diety wiążą się z eliminacją, a w dłuższej perspektywie tradycyjnie kojarzą się z męczącą rezygnacją z ulubionych rodzajów posiłków.
Tym razem przyglądamy się książce Zbigniewa Młynarskiego “Jedz dobrze i nie tyj” w której autor proponuje w jaki sposób sprawić, aby nasz organizm stał się naszym sprzymierzeńcem w zmianie sposobu odżywiania, bez rezygnacji z radości jaką jedzenie może nam dawać.
Zbigniew Młynarski – jak sam tłumaczy – napisał książkę na temat żywienia, ponieważ sam opanował tajniki dietetyki. Namawiany przez profesora Janusza Kellera (autorytet w dziedzinie nauk o żywieniu, wykładowca Wydziału Nauk o Żywieniu Człowieka i Konsumpcji SGGW) postanowił podzielić się z innymi wiedzą, w jaki sposób komponować jadłospisy w oparciu o zasadę dostarczania odpowiednich ilości składników pokarmowych, ale – co wyróżniające – z wykorzystaniem ulubionych potraw, które zagwarantują także satysfakcję ze spożywania posiłków.
O jedzeniu Zbigniew Młynarski pisze tak: “Zamiast walczyć z żywiołem, lepiej go ujarzmić i wykorzystać dla swojego dobra. Opracowałem i opisałem receptę na to, jak zmienić ukierunkowanie tej tkwiącej w nas siły. Skłonić ją, żeby działała w naszym interesie. Powodowała, że nasz organizm będzie dawał nam dobre sygnały, kiedy i co jeść, aby odżywiać się zdrowo. Żeby sam, w trakcie jedzenia, trafnie informował nas, że już wystarczy i powodował, że w odpowiednim momencie ustanie chęć sięgania po więcej. Z pewnością każdy przyzna, że warto postarać się o to, żeby nasz organizm stał się naszym przyjacielem i sam dbał o to, żeby jedzenie nie prowadziło do tycia, ale dawało możliwie najwięcej zdrowia i radości”.
Fragment książki:
“Największą przyjemność odczuwamy wtedy, gdy spełniają się nasze pragnienia. I chociaż nie zawsze zdajemy sobie z tego sprawę, to właśnie jedzeniem zaspokajamy znaczną część najważniejszych z nich.
Coś za nami chodzi
Dlaczego tak się dzieje? Otóż z pożywienia czerpiemy wiele ważnych, niezbędnych nam do życia substancji. Jeśli jednej z nich zabraknie, choć o tym nie myślimy, nasze ciało zaczyna to odczuwać, czasem nawet dotkliwie. Na dodatek potrzeba uzupełnienia odczuwanego braku wciąż i wciąż w nas narasta. W końcu przybiera tak wielką siłę, że staje się naszym pragnieniem. Pragnienie to odczuwamy jako apetyt – ochotę na takie pożywienie, które zawiera dobre i pożądane substancje. Mówimy nawet czasem: „coś za mną chodzi”.
Apetyt to ochota na takie pożywienie, które zawiera dobre i pożądane substancje.
Zaspokajając apetyt, czyli jedząc to, na co mamy ochotę, dajemy organizmowi to, czego pragnął. Spełniając jedzeniem silne pragnienia, sprawiamy sobie wielką przyjemność. Przyjemność zdrową – bo dostarczanie organizmowi tego, czego potrzebuje, służy zdrowiu”.