Mateusz P. Barczyk jest aktorem, pisarzem i – z wykształcenia – psychologiem. Pisze wiersze, jest miłośnikiem teatru improwizowanego i fantastyki. Te wszystkie dziedziny były dla niego źródłem inspiracji, gdy tworzył “Napisanego człowieka” – swoją najnowszą powieść wydaną przez Moc Media. Twojej Księgarni Mateusz Barczyk opowiedział o łączeniu aktorstwa i pisarstwa a także o pisaniu dla przyjemności – swojej i czytelnika. Zapraszamy do lektury wywiadu!

Jak to się stało, że zostałeś artystą? Od czego zaczęła się Twoja droga?

Myślę, że każdy jako dziecko jest artystą. Po prostu udało mi się nie dorosnąć do końca. Wszystkie dzieci rysują, bawią się – tworzą światy w wyobraźni, tłumacząc sobie rzeczywistość i dostosowując ją do siebie. Tym właśnie są dla mnie literatura i teatr.

Czy światy aktora i pisarza są do siebie podobne?

Oba korzystają z wyżej wspomnianego „kultywowania wewnętrznego dziecka”. Jednak ich walory twórcze są nieco inne,  wzajemnie się uzupełniają. Pisanie to proces długotrwały z dużą dozą intelektualnego namysłu (pomimo, że oczywiście samemu pisaniu towarzyszy wiele emocji). Jednak skończone dzieło (zakładając, że jest wydane) może trwać długo i nieraz przeżywa twórcę. W teatrze ta ekspresja jest tu i teraz, dzieje się, jednak twór jest ulotny – w tym zresztą leży jego wartość.

Czy pisanie książek jest jakimś wyrazem niezgody na  pewne zagadnienia z otaczającego świata? A może ścieżką rozwoju?

Jedno i drugie. Użycie postaci autora jako postaci trzecioosobowej była dla mnie pewną formą osobistej transgresji. A jeśli „Napisany człowiek” ma być formą niezgody, to jest niezgodą na pewność, na nieprzesuwalność paradygmatów, na kropki w miejscach, w których wciąż tlą się znaki zapytania.

Drogi Czytelniku!

Z pewnością chociaż raz pytałeś samego siebie, czy otaczający świat jest rzeczywisty, czy to tylko projekcja. Co by było, gdyby okazało się, że jesteś wymyśloną przez kogoś postacią? Ten ktoś pociąga za sznurki i nadaje ci role w życiu. Temat ów od wieków jest podejmowany przez ludzi. Obecny w filozofii, sztuce, nawet w poezji Norwida czy Szymborskiej…

W „Napisanym człowieku” Mateusz P. Barczyk bawi się konwencją, przeplata prozę z wierszem, scenariuszem teatralnym i filmowym, niekiedy również obrazem.

Zapraszam do lektury!
Sylwia Chrabałowska/Moc Media

„Napisany człowiek” jest powieścią eksperymentalną. Skąd czerpałeś inspiracje do jej napisania?

Inspiracje literackie są ukryte w samej powieści i poniekąd stanowią klucz interpretacyjny. Przede wszystkim jest to Valis Philipa K. Dicka, jednak również bardziej filozoficzne myśli, np. namysł Ricoeura nad istotą tożsamości i jej zmiennością w czasie. Ogromną inspiracją są także dla mnie dzieła eksperymentalne np. Borges, Quenau, ale i współczesne popkulturowe metanarracje, np. filmy Deadpool czy Mr. Nobody.

Trzy życia Gabriela to ciekawy zabieg literacki. Co chciałeś przekazać czytelnikowi, prezentując bohatera w tych odmiennych światach?

Raczej nie rozpatrywałbym tego w kategoriach przekazu, zresztą autor będący bohaterem powieści tłumaczy się z tego narratorowi. Dla mnie było to po prostu przyjemne, bo mogłem jednocześnie pisać współczesną powieść obyczajową, quasi-średniowieczne fantasy i futurystyczne sci-fi. A jeśli autor czuje flow podczas pisania, to przekłada się na fajny odbiór u czytelnika. I nie mówię, że nie ma w tym przekazu, ale nie ma po prostu jednej konkretnej intencji zawartego w tym przesłania.

A co by było, gdybyś dowiedział się, że i Tobą, jak bohaterem Twojej książki, ktoś steruje?

Wówczas mój stosunek do całej sprawy byłby zależny od Sterującego. A jeśli miałbym w sobie pokłady, by się buntować, znaczyłoby to, że nie steruje mną w pełni, albo chce, bym się przeciw niemu buntował.

Mateusz Barczyk foto. A. Zmysłowska

Z wykształcenia psycholog, z zamiłowania aktor. Student sztuki pisania na Uniwersytecie Śląskim oraz pedagogiki teatru na Uniwersytecie Warszawskim. Do 2016 związany z Śląskim Klubem Fantastyki. Twórca amatorskich spektakli teatralnych, propagujący teatr improwizowany na Śląsku. Autor powieści „Kres” (2016) oraz współautor zbioru opowiadań „Grzechy Cudze” (2020). Wiersze publikował na autorskim blogu oraz w czasopiśmie literackim „Jednorożec” (2017).

Artystyczna dusza na pewno czasami mierzy się z trudnościami w świecie poza swoją fantazją. Podzielisz się z nami jedną?

Tak stricte literacko to trudnością jest np. pisanie z uwzględnieniem myślenia o czytelniku, tzn. pisanie komercyjne. W „Napisanym człowieku” nie „komercjalizowałem” swojego stylu i podejścia w ogóle, dlatego jestem ogromnie wdzięczny Wydawnictwu Moc Media za danie mu szansy. Zdarzyło mi się też napisać wierszyki o mieście, w którym nawet nigdy nie byłem  na konkurs z nagrodami finansowymi.

Jakie są Twoje kolejne  plany literackie?

Jeśli wszystko pójdzie dobrze, to w tym roku ukarze się mój tomik poetycki. Poza tym piszę kolejną powieść, zupełnie inną od „Napisanego człowieka”, ale póki co więcej szczegółów nie zdradzam…

0 Shares:
Może zainteresować Cię także