Dziś do księgarń trafia Cierń, ostatnia część cyklu kryminałów Przemysława Żarskiego z komisarzem Robertem Krefetem w roli głównej. Jak wyglądała praca nad zakończeniem bestsellerowej serii oraz o pisarskich planach – opowiada autor.

Właśnie ukazała się Twoja najnowsza powieść. Cierń zamyka trylogię z Robertem Kreftem. Czy ciężko jest żegnać się z bohaterem, który towarzyszył Ci przez spory kawałek Twojej pisarskiej kariery?

Przemysław Żarski: Nie. Z dwóch powodów. Po pierwsze od początku wiedziałem, że ten cykl będzie składał się z trzech tomów, więc zdążyłem się przyzwyczaić do tej myśli, a po drugie nigdy nie mówiłem, że to definitywny koniec opowieści o Robercie Krefcie, możliwe, że kiedyś wrócę do niego z nowym pomysłem, więc traktuję to rozstanie jako odpoczynek od siebie nawzajem, nie koniec. To oczywiście zależy od wielu czynników, tego, czy czytelnicy będą czekali na jego powrót, i tego, jak rozwinie się moja pisarska przygoda. Czas pokaże.

O czym opowiada Cierń?

Przemysław Żarski: Cierń jest bezpośrednią kontynuacją Blizny, więc warto czytać tę serię po kolei, żeby nie zgubić wielu wątków, które są kontynuowane w Cierniu. Cała seria skupia się na uporczywym szukaniu odpowiedzi na pytanie o bolesną przeszłość Roberta Krefta. To nostalgiczna wyprawa do młodości komisarza i opowieść o tym, że przeszłość oddziałuje na nasze życie, czy tego chcemy, czy nie. Mamy zatem dwie perspektywy czasowe, tajemnicze samobójstwa na przestrzeni dwudziestu pięciu lat oraz zamknięcie wielu wątków, które przewijały się przez całą serię, co jest niezwykle istotne w przypadku cyklu.

Moim celem jest, by ta seria zachęciła czytelników do refleksji, do spojrzenia w głąb siebie.

Czy pisząc ostatnie zdanie Ciernia, poczułeś smutek, że kończysz tę serię, czy może raczej ulgę, że teraz będziesz mógł stworzyć coś zupełnie nowego?

Przemysław Żarski: Na pewno ulgę, bo to była długa, wyczerpująca podróż, która w jakimś stopniu dotknęła mnie emocjonalnie. Moim celem jest, by ta seria zachęciła czytelników do refleksji, do spojrzenia w głąb siebie. W kryminale interesuje mnie klimat i portrety psychologiczne postaci, ale zdaję sobie sprawę, że rozrywka musi być na wysokim poziomie, o co staram się dbać, podsuwając czytelnikom ciekawą, złożoną intrygę i zachęcając ich do odkrywania poszczególnych wątków. Na pewno przyjdzie taki moment, że zatęsknię za bohaterami tej historii, ale na razie zwycięża ekscytacja związana z tworzeniem nowej opowieści.

Jak długo pracowałeś nad Cierniem? Czy tę powieść pisało się łatwiej niż Ślad, który otwierał serię z Kreftem?

Przemysław Żarski: Mam wrażenie, że za każdym razem jest trudniej. Połączenie wszystkich wątków w całość było karkołomnym zadaniem, tym bardziej, że na każdym kroku je sobie utrudniałem. Stawiam sobie ambitne cele, chcę się rozwijać, tworzyć historie, które spełnią oczekiwania odbiorców, ale przede wszystkim moje, bo tylko wówczas ta wyprawa będzie miała sens. Cierń to finał serii, zależało mi na tym, by znaleźć właściwy rytm, żeby ta opowieść wybrzmiała właściwie i przyniosła satysfakcjonujące rozwiązanie. Wierzę, że udało mi się go osiągnąć, choć spędziłem przy klawiaturze długie godziny i wielokrotnie zmieniałem poszczególne elementy kryminalnej układanki.

Zacząłem pracę nad nową historią, zupełnie inną od dotychczasowej serii.

Pierwsze zdanie Ciernia brzmi: „Deszcz wygrywał na płótnie nocy żałobną pieśń”. Długo nad nim pracowałeś? Krąży pewna legenda, że pierwsze zdanie potrafi być dla pisarza najtrudniejszym do napisania, domagając się od twórcy stuprocentowego zadowolenia z jego brzmienia. Czy zgadzasz się ze stwierdzeniem, że pierwsze zdanie jest wizytówką powieści?

Przemysław Żarski: Przykładam równie dużą wagę do każdego zdania, nie skupiam się na tym, by pierwsze wybrzmiało najdonośniej, to pułapka. Potrafię szlifować każde zdanie, słowo do znudzenia i wcale nie mam pewności, że ostatnia wersja jest lepsza od pierwszej. Wracam do poszczególnych rozdziałów wielokrotnie, często siedząc przez długie minuty nad klawiaturą i szukając właściwego słowa. To niestety wydłuża pracę, ale chciałbym wierzyć, że wyróżnia mnie w jakimś stopniu spośród innych autorów, zależy mi na tym, aby mieć własny styl, po którym mogliby rozpoznać mnie czytelnicy.

Jak wygląda dzień z życia Przemysława Żarskiego jako pisarza?

Przemysław Żarski: Najpierw jest praca, nie mam tego komfortu, żeby móc pisać na pełen etat. Po pracy dzielę czas na pisanie i chwile spędzone z rodziną, nie mam go za wiele, muszę więc mocno naginać grafik. Brakuje mi regularności, przez co wypadam z historii i muszę do niej wracać, co jest największą bolączką, ale robię, co mogę, by te przerwy były jak najkrótsze. Wykorzystuję każdy wolny moment na tworzenie opowieści.

Za Tobą miesiące pełne wyzwań – zamknąłeś świetnie przyjętą przez czytelników serię. Co dalej?

Przemysław Żarski: Zacząłem pracę nad nową historią, zupełnie inną od dotychczasowej serii. Nie wiem, dokąd zaprowadzi mnie ta opowieść, ale liczę na emocje, bo to jest najcenniejsze w literaturze. Mam nadzieję, że praca nad tą powieścią będzie kolejnym wyzwaniem, które przed sobą stawiam, kolejną przygodą. Wierzę, że seria z Robertem Kreftem spodoba się czytelnikom, że docenią to, co jest jej największą wartością. Szczerość.


Przemysław Żarski – absolwent Wydziału Nauk Społecznych Uniwersytetu Śląskiego. Reporter TVP Katowice, dziennikarz, a od 9 lat pracownik Biura Prasowego Urzędu Marszałkowskiego Województwa Śląskiego.

Miłośnik i znawca sportu, a zwłaszcza koszykówki i piłki nożnej. Tę drugą dyscyplinę przez ponad dekadę czynnie uprawiający. Wolny czas spędza z rodziną, najchętniej w górach. Na co dzień słucha rocka, a czyta kryminały i komiksy.

Premiera książki Cierń: 2 czerwca 2021 r.

Źródło: wydawnictwo Czwarta Strona, fot. Radosław Kaźmierczak

3 Shares:
Może zainteresować Cię także