Z okazji 100. rocznicy urodzin i 35. rocznicy śmierci pisarza, rok 2020 został ogłoszony przez Sejm RP rokiem Leopolda Tyrmanda. W połowie października, nakładem wydawnictwa Marginesy, ukaże się książka, przybliżająca postać autora Złego i Dziennika 1954.

Nowa książka Marcela Woźniaka Tyrmand. Pisarz o białych oczach trafi do księgarń 14 października, a my już dziś prezentujemy fragment nowej publikacji. Marcel Woźniak, pisarz (Biografia Leopolda Tyrmanda Moja śmierć będzie taka, jak moje życie, Mgnienie, Otchłań), scenarzysta i dziennikarz przedstawia w niej efekt podróży śladami Tyrmanda do USA, Rosji, Litwy i Niemiec. Jaki obraz Tyrmanda poznamy tym razem? Czego dowiemy się o słynnym publicyście?

Zobacz także: T jak Tyrmand. Przeczytaj fragment książki “Alfabet Tyrmanda”

Życiorys Tyrmanda to niezwykła mieszanka historii, sławnych nazwisk, muzyki, niecodziennych miejsc i różnych szerokości geograficznych. Marcel Woźniak rysuje postać publicysty z detalami i wnikliwością, wciągając czytelnika w wir reporterskiej opowieści.

Leopold Tyrmand urodził się w 1920 roku w Warszawie w rodzinie o żydowskich korzeniach. Jego ojciec zginął podczas wojny w obozie na Majdanku, matka po zakończeniu wojny osiadła w Izraelu. Tyrmand w 1938 roku wyjechał na stypendium do Paryża, podczas którego zetknął się z kulturą zachodu (oraz muzyką jazzową, której był popularyzatorem) nie pozostającą bez wpływu na jego życie i twórczość. Po wybuchu wojny młody Tyrmand zamieszkał w Wilnie, gdzie rozpoczął pierwsze prace w redakcjach gazet. Praca dziennikarza miała być spełnieniem młodzieńczych marzeń. W kolejnych latach przebywał na terenie Niemiec, Danii i Norwegii (gdzie pracował jako korespondent). W 1946 roku powrócił do Warszawy i podjął pracę dla Agencji Prasowo-Informacyjnej. Pisał między innymi dla “Przekroju”, “Tygodnika Powszechnego” i “Rzeczpospolitej”. W 1953 roku zawieszona została działalność “Tygodnika Powszechnego”, a Tyrmand otrzymał zakaz publikacji. W kolejnym roku zaczął pisać Dziennik 1954, który stał się relacją z czasu zawodowego zastoju. W Dzienniku 1954 publicysta punktował ówczesny system polityczny, kulturę PRL, a także poszczególne postaci z kręgów artystycznych. W kolejnym roku wydał powieść Zły, historię kryminalną, w której odnajdziemy krytykę powojennego ustroju. Po 1958 roku jego kolejne teksty były blokowane przez cenzurę. W kolejnych latach Tyrmand jako propagator muzyki jazzowej inaugurował festiwale Jazz Jamboree od pierwszej edycji w 1958 roku do 1966 roku, w którym pisarz wyemigrował. Tyrmand postanowił zostać na stałe w Stanach Zjednoczonych, gdzie publikował w czasopiśmie “The New Yorker”, a następnie wykładał na Uniwersytecie Columbia i Uniwersytecie Stanowym Nowego Jorku. Z czasem jego liberalne poglądy, zaczęły ewoluować w kierunku konserwatyzmu. Leopold Tyrmand zmarł w 1985 roku na Florydzie.

Premiera książki Marcela Woźniaka Tyrmand. Pisarz o białych oczach zaplanowana jest na 14 października 2020 roku.

Fragment książki publikujemy dzięki uprzejmości wydawnictwa Marginesy.

#

Sierpień 1944, Oslo

Leopold Tyrmand idzie właśnie na umówione spotkanie z ruchem oporu, kiedy zostaje aresztowany. Ktoś go sypnął. Czy Klimek? Tak jak w Wilnie Babinicz?

Gdzieś go wiozą.

Gdy więźniarka się otwiera, widzi buty niemieckich oficerów, a zaraz za nimi – kolczasty drut i tablicę informacyjną: „Obóz koncentracyjny w Grini”.

– O kurwa – mówi po polsku. – Teraz to już naprawdę czapa.

#

Wrzesień 1944, Grini pod Oslo

Lolek, razem z innymi, rozbiera się. Po przeglądzie zostają wysłani do łaźni, a potem muszą zanurzać się w kadziach z dezynfekującym lizolem. Potem jest golenie głowy. Pozbawienie człowieka nazwiska, dokumentów, ubrań, a na końcu włosów – wszystko, co tylko możliwe, by ludzie stali się bezkształtną i bezimienną masą obozową. Więźniowie nie dostają tu jednak pasiaków, a granatowe mundurki. Lolek z opaską z literą P wchodzi do obozu, skierowany do baraku numer 19.

Tyle razy w ciągu wojny trafiał między obcych ludzi w obcym miejscu, że nauczył się działać szybko. Jak na razie po raz kolejny wymknął się śmierci, ale czy na długo?

Po kilku metrach otacza go grupka więźniów. Nie wygląda to na miłe powitanie. Tyrmand zaciska zęby i spogląda po gębach.

– Ty – mówi najgroźniejszy z nich.

– Co? – Lolek odpowiada hardo. Facet zbliża się i pyta:

– Co z Warszawą?

Pytanie zmienia napięcie. Leopold patrzy po nich i kiwa głową, pokazując, że w Warszawie źle.

Jest już jednym z nich.

#

1943, obóz koncentracyjny Majdanek

Tu nie ma nadziei na życie, jest tylko cicha nadzieja, że nie będzie się następnym. Trudno powiedzieć, ilu jest wszystkich ludzi w obozie, raz więcej, raz mniej. Ale wciąż jacyś znikają bez śladu.

Mieczysław Tyrmand, ojciec Leopolda, stoi nago wśród setki innych więźniów. Ma kłębowisko wszy na głowie. Podchodzi do niego strażnik i mówi po niemiecku:

– Śmierdzisz. Buty!

(…) Po wyjściu z baraku ten sam strażnik wyrasta znów przed nim.

– Buty – mówi groźnie.

– Buty? – powtarza Mieczysław i patrzy po towarzyszach niedoli.

Wszyscy zdjęli posłusznie obuwie, a on się zapomniał. Szewc co w butach chodzi. Następnie wszyscy pędzeni są szpalerem, po czym przechodzą przez rozcięte ogrodzenie. Są już za polem V. Jest rześki ranek.

Teraz każą mu wskoczyć do dołu. Nogi uginają się pod nim z głodu. A więc to są te rowy, które kopano, tak głębokie, że nie widać z nich pola. Tylko buty. Setki oficerskich butów.

Rów zakręca dwukrotnie, wykopano go zygzakiem.

Widzi jego koniec. Ścianę ziemi.

– Halt! – krzyczy oficer.

Mieczysław spogląda do góry i już wie, że choć zna datę swoich urodzin, nigdy nie pozna daty swojej śmierci. Nie wie, jaki jest dokładnie dzień. Wie tylko, że jest to dzień ostatni.

A teraz został zastrzelony i za chwilę umrze. Po chwili spada na niego kolejne ciało. Ostatnim, co widzi, są wojskowe buty stojącego nad dołem niemieckiego oficera. Sam nie uszyłby lepszych.

#

3 października 1944

Znajomy łącznik z ruchu oporu przekazuje Lolkowi najsmutniejszą wiadomość, jaką otrzymał podczas tej wojny.

– Radio Londyn podało, że…

Tyrmand wraca do baraku, wchodzi na ławę.

– Chłopcy! – krzyczy.

Sala zamiera, wszyscy spoglądają w jego stronę. Przełyka głośno ślinę i mówi cicho:

– Warszawa upadła.

Po sali przechodzi szmer niedowierzania.

– Jak to?! – krzyczy ktoś.

– To niemożliwe! – odpowiada inny.

Tej samej nocy żaden z Polaków nie może zmrużyć oka. Każdy przewraca się z boku na bok, wszystkich dławi w gardłach klęska. Tyrmand myśli o Warszawie. Dom, szkoła, biblioteka, willa na Frascati, każdy z budynków rozpada się w jego wyobraźni cegła po cegle, aż nie zostaje z nich nic poza pyłem

Źródło: Wydawnictwo Marginesy, Fot. Wikimedia Commons

35 Shares:
Może zainteresować Cię także