Ciotka Ester, debiutancka książka Ariego Aksztajna, to niezwykła powieść o przedwojennej, wielokulturowej Łodzi. Nowe wydanie ukaże się niebawem nakładem Centrum Dialogu im. Marka Edelmana.

Początek powieści dało opowiadanie napisane przez Aksztajna w 1991 roku. Jako książka, Ciotka Ester wydana została rok później. Przełożona na wiele języków, zyskała popularność także poza granicami Izraela. Po polsku była wydana w niewielkim nakładzie w 1996 roku, dokładnie po 25 latach Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi przygotowało nowy poprawiony przekład. Choć w powieści Aksztajna nie brakuje drastycznych sytuacji i wydarzeń, które przeżywa mały chłopiec, jest to piękna humanistyczna opowieść o dorastaniu i poznawaniu świata, a jednocześnie jedna z najciekawszych powieści o Łodzi.

Ciotka Ester to historia żydowskiego chłopca, Abrama Lajba, który tułając się po okrytych złą sławą Bałutach, odkrywa przed czytelnikami świat pełen magicznych miejsc. To także zapis wspomnień dzieciństwa spędzonego w ubogiej dzielnicy miasta, ale też dzieciństwa pełnego barwnych postaci i osobliwego uroku, do którego Aksztajn powracał w całej swojej twórczości.

Przeczytaj fragment książki Ciotka Ester Ariego Aksztajna (kliknij tutaj).

Arie Aksztajn (1929-2015) urodził się na Bałutach, w czasie wojny był getcie łódzkim, deportowany do Auschwitz Birkenau, a potem innych obozów. Po zakończeniu wojny wyemigrował do Izraela. Był żołnierzem, podróżnikiem, malarzem i rzeźbiarzem, w końcu pisarzem. Do  końca życia mieszkał w miasteczku Rosz Pina w Galilei.

***

Dofinansowano ze środków Miasta Łodzi.

Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury.

Źródła: Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi, fot. autora Yigal Friedman, zdjęcie główne ze zbiorów Archiwum Państwowego w Łodzi

30 Shares:
Może zainteresować Cię także
Ściśle tajne Paweł Beręsewicz
Więcej

Recenzja: Ściśle tajne

Po lekturze pozostaje tylko złość na Pana Boga lub Los – jak kto woli: że pół wieku temu urodził się jeden Paweł Beręsewicz zamiast dwóch. Co by się podziało w literaturze! Dzieci traciłyby wzrok od niecierpliwego czytania!