Dziś u nas rozmowa z podróżnikiem i pisarzem, Markiem Tomalikiem. O nowej wyjątkowej książce, inspiracjach i wyprawach.

9 ognisk to coś oryginalnego i nieoczywistego. Czym ta książka jest dla Pana? Po prostu zbiorem esejów, wywiadów, gawęd? Czy może jakimś szerszym świadectwem?

Dla mnie ta niepozorna książka ma wiele warstw. Są to rozmowy z przyjaciółmi drogi, to bardzo ważni w moim życiu ludzie. Jest dyskurs nauki z wiedzą. Jest próba pokazania subtelnej budowy wszechświata, której doświadczamy, a której nie jesteśmy świadomi. Jest tu też zachwyt nad bogactwem, dziedzictwem kultur rdzennych. Jest fascynacja literaturą i kilkoma filmami, które materializują się na lewych stronach książki; cytaty te są mi organicznie bliskie. Jest podziw nad obserwacją świata oczami dziecka – stąd obecność w mojej książce rysunków sześcioletniej córki Leny. Najgłębszą warstwą, myślę, że dla czytelnika niedostępną, jest ta emocjonalna dotycząca moich relacji z najbliższymi, szczególnie z ojcem, czego tworząc tę książkę nie byłem świadomy.

Jak powstawała ta książka, z jakiej inspiracji, w jaki sposób?

Inspiracją był mój wieloletni entuzjazm dla metafizyki fizyki kwantowej. Tak, metafizyki, bo w tej dziwaczności mechaniki cząstek najmniejszych widzę metafizykę. I moje podróżnicze fascynacje kulturami rdzennymi. Pierwotnie chciałem to połączyć ale “wymknęło” mi się to spod kontroli, stąd blok “literatury towarzyszącej”, o której wspomniałem wcześniej. Książka zagościła w mojej głowie dobrych kilka lat wstecz. I powoli dojrzewałem do jej wydania. Bardzo powoli. Ale chcąc ją wydać byłem pewny twardej formuły którą jej wymyśliłem. I byłem pewny, że nie pójdę z wydawnictwem nawet na najmniejsze ustępstwa dla jej “dobra”, rozumiem, że marketingowego… I znalazłem wydawcę, który tę formę bez zastrzeżeń zaakceptował. I z tego co pamiętam, to sam się pojawił, jak to mówią spadł z nieba… Z dużymi, znanymi mi wcześniej wydawnictwami, były rozmowy mniej kolorowe…

Które literackie inspiracje są dla Pana najważniejsze?

Oczywiście osiemnastowieczny mistyk William Blake. I to on mnie wynajął, nie ja jego! Dalej mój ulubiony poeta wszechczasów E.E. Cummings. Z literatury popularnonaukowej – Lynne McTaggart. Z symboliki Lech Majewski. A z filozofii metafizyki matematyk Piotr Demianowicz Uspienski. To tak na pierwszym wydechu ale wszyscy, których cytuję są dla mnie ważni. 

Jaka książka w ostatnim czasie wywarła na Panu największe wrażenie?

Dawna mądrość na nowe czasy Geseko von Lüpke. Przeczytałem ją na jednym oddechu tuż po wydaniu książki 9 ognisk. I całe szczęście, bo ma moc inspiracji, a tam w tej mojej, wiele miesięcy przed wydaniem, już sprawy podomykałem. Mogłaby coś popsuć gdybym próbował negocjować z tym zamknięciem, z tą twardą formułą 🙂 

Czym dla Pana jest podróżowanie? To styl życia, modus istnienia? 

To się zmienia latami i dekadami. Na początku jest to bezpretensjonalny zachwyt nad światem, nad jego różnorodnością, estetycznym pięknem. Sielanka, bezmyślna ale przyjemna. Potem, jeśli utrzymać drive, jest refleksja nad tym co się zobaczyło, przeżyło. To czas kiedy widzi się pęknięcia, skazy w tym wykreowanym wcześniej obrazie idealnym. Potem jest próba zrozumienia (lektury, czytanie!) większej całości i lepienie tego do kupy. A jeszcze dalej i znacznie później, jeśli nie wypadnie się z toru, zaczyna się podróż do wewnątrz siebie, zadawanie pytań, szukanie nań odpowiedzi. I ta podróż jest najciekawsza, najbardziej dojrzała, i najbardziej owocna. I pewnie jest jeszcze coś dalej, cierpliwie na to czekam…

“…człowiek organicznie, świadomie związany jest z miejscem swego urodzenia, a podświadomie ciągnie go do miejsc gdzie wcześniej żył…”

Jakie ma Pan najdziwniejsze – najbardziej budujące, najbardziej przerażające – wspomnienie ze swoich wypraw? 

Nie mam wspomnień przerażających, może dlatego, że patrzę na świat pozytywnie, nie ciągnę ku przepaści, choć poruszam się ścieżkami dla wielu trudnymi, może nawet ekstremalnymi. Owszem, bywają gorzkie chwile, ale w świecie poza podróżami sensu stricte, jest ich niebywale więcej. Budujący jest każdy niemal dzień, każda niemal chwila. Niemal, bo w danym momencie nie zdajemy sobie z tego prawdy. Oczywiście piękne krajobrazy, zwłaszcza te daleko od domu, ładują baterie in situ. Ale najbardziej budujące jest to wtedy, kiedy rozumie się ten zachwyt, jaka jest jego geneza, esencja, skąd tak naprawdę pochodzi. To jest uruchomienie tej tzw. świadomości wyższej, dobranie się do jej subtelnych pokładów…

Komu w pierwszej kolejności poleca Pan 9 ognisk? Tym, co podróżują wzdłuż kontynentów, czy też tym podróżującym po granicach ludzkiego poznania?

I jednym i drugim. Bo zwykle, choć nie zawsze, pierwsze poprzedza to drugie. Podróżujący wzdłuż kontynentów mogą – być może dzięki lekturze tej książki – wskoczyć sobie kwantowo na orbitę wyżej 🙂

Gdyby musiał Pan wybrać jakieś jedno miejsce do zamieszkania, gdzie by to było?

To trudne pytanie, bo człowiek organicznie, świadomie związany jest z miejscem swego urodzenia, a podświadomie ciągnie go do miejsc gdzie wcześniej żył i bywał, choć nie zdaje sobie z tego sprawy, przynajmniej nie wprost. Wcześniej, czyli we wcześniejszych, nazwijmy to, wcielaniach. Myślę, że mógłbym mieszkać w Australii, ale jest mi dobrze tu gdzie mieszkam, na skraju lasu w Beskidzie Małym, 20 minut autem od miejsca urodzenia.

Dziękujemy za rozmowę.

Marek Tomalik – podróżnik, publicysta, pisarz, dziennikarz radiowy, z wykształcenia geolog. Pasjonat i znawca Australii, do której jeździ systematycznie od 1989 roku. Organizuje wyprawy duchowo-przygodowe, nie tylko w australijski Outback (www.wsednosprawy.pl). Twórca i organizator 23 edycji Festiwalu Podróżników „Trzy Żywioły” oraz wielu innych imprez artystycznych. Menadżer zespołów rockowych. Pisze o podróżach i muzyce. Stały współpracownik National Geographic, Jazz Forum i RMF Classic. Autor książek o podróżach, w tym trzech o Australii. Dziennikarz radiowy, przez 15 lat prowadził w Radiu Kraków program podróżników „Globtroter”, przez kilka miał stałą rubrykę w Przekroju „Nastaw uszu!”, od 2017 roku zaprasza do Jasnej Strony Świata w RMF Classic. Zasiadał w jury Travelerów – prestiżowych nagród przyznawanych przez National Geographic, prowadził obrady kapituły Trzech Żywiołów. Dwukrotny laureat Kolosów. Australia to jego „miejsce na ziemi”, zawsze jednak wraca w Beskidy. Skąd? Z Australii, Singapuru, Malezji, Tajlandii, Birmy, Laosu, Indonezji, Indii, Nepalu, Sikkimu, Syberii (J. Bajkał), Laponii, Egiptu, Syrii, Libanu, Algierii, Brazylii, Meksyku, Peru, Boliwii i krain Europy.

5 Shares:
Może zainteresować Cię także