Zapraszamy na tydzień z literaturą kobiet dla kobiet na portalu twojaksiegarnia.pl! Z okazji Międzynarodowego Dnia Kobiet, obchodzonego w wielu krajach na świecie 8 marca, przez cały tydzień skupiamy się na książkach o kobietach tworzonych przez kobiety. Przyjrzymy się ciekawym zjawiskom na rynku wydawniczym dotyczącym literatury o kobietach, zwrócimy uwagę na ważne postacie w tym obszarze i polecimy dobre książki. Na początek – zapytałyśmy pięć kobiet zajmujących się wydawaniem książek w Polsce o ich inspiracje, pracę i rady dla dziewczyn, które chcą w tej branży pracować. Zapraszamy do lektury!

Sylwia Chrabałowska, MocMedia

Sylwia Chrabałowska, Wydawnictwo Moc Media

Jaka jest najważniejsza dla Pani książka napisana przez kobietę?

Odnoszę wrażenie, że nadal mężczyźni stanowią większość wśród literatów, jednak tylko kobieta jest w stanie pisać prawdziwie o kobietach dla nich samych. Najbardziej cenię „Bezmatek” Miry Marcinów za to, że jej opowieść jest jednocześnie o nas wszystkich i o każdej z osobna, akcja zaś toczy się w konkretnym czasie i poza nim. Myślę, że dzieło to nawet w kolejnych stuleciach pozostanie aktualnym.

Którą kobiecą bohaterkę literacką lubi Pani najbardziej i dlaczego?

W literaturze nie odnalazłam bohaterki, którą mogłabym nazwać ulubioną. Może dlatego, że nie spotkałam takiej, z którą mogłabym się w pełni utożsamić. Jednak jest kilka kobiecych postaci, które cenię za niektóre ich cechy. W gronie tym są kobiety niezłomne, idące własną drogą, wierne sobie i wartościom wyższym. Mam tu na myśli Antygonę stworzoną przez Sofoklesa – za jej wierność, Grażynę wykreowaną przez Mickiewicza – za jej odwagę, a nawet Stasię Bozowską od Żeromskiego – za jej idealizm. Z postaci dziewczęcych: uwielbiam Pippi Langstrumpf od Lindgren – za poczucie humoru i umiejętność nieprzejmowania się nieistotnymi sprawami, Karolcię od Krüger – za wyobraźnię, a Kariokę od Bahdaja – bo przewodziła chłopcom, co mi niezwykle imponowało w czasach szkolnych, gdy sama chodziłam ze swoją bandą po podwórkach i rozpadlinach warszawskiej Woli. Myślę, że po trochu noszę cechy każdej z tych postaci literackich, dlatego czuję do nich sympatię, jednak prawdziwymi bohaterkami są dla mnie takie kobiety, jak: Maria Skłodowska-Curie, Irena Sendlerowa, Janina Ochojska czy Ewa Błaszczyk-Janczarska.

Co jest najtrudniejsze w byciu wydawczynią książek w Polsce?

Nie postrzegam swojego zawodu przez pryzmat płci. Wszyscy zmagamy się z podobnymi przeciwnościami, jak załamania rynków czy wzrosty cen. Problemy z dostępnością papieru dotykają jednakowo wszystkich wydawców. Obejmują nas te same stawki VAT i nadal nie mamy przyjętej Ustawy o ochronie rynku książki.

Jaki był najlepszy moment w Pani pracy zawodowej?

Każda premiera tytułu to ten najlepszy moment w mojej pracy zawodowej. Od lat cieszę się tak samo zarówno z każdego nowego numeru czasopisma, jak i książki. Uwielbiam chwile, gdy dostaję egzemplarz testowy z drukarni, gdy zwalniam druk całego nakładu i gdy kolejny tytuł trafia do dystrybucji, a ja pakuję egzemplarze autorskie, zawijając je w papier przewiązany złotą wstążką. Świętuję za każdym razem tak samo i podobnie entuzjastycznie podchodzę do każdej naszej nowości wydawniczej.

Najważniejsza rada dla młodych kobiet, które chcą odnieść sukces w branży wydawniczej?

Różne są miary sukcesu i każdy zapewne ma własne kryteria oceny. Ważne, aby żyć w zgodzie z wyznawanymi przez siebie wartościami. Branża, w której działamy jest raczej kwestią drugorzędną. Widoczny postęp w pracy i poczucie zadowolenia możemy osiągnąć, gdy z pasją robimy to, na czym się znamy, w czym jesteśmy świetni i przy wykonywaniu czego czujemy radość. Jest jednak jeszcze jeden warunek, który musimy spełnić, by osiągnąć sukces i przypomnienie o nim będzie ową radą: Pamiętaj o konsekwencji i nie poddawaj się mimo przeciwności; jeśli wytrwasz, idąc w mądrze wyznaczonym kierunku, będziesz skazana na sukces!

Na koniec życzę wszystkim Czytelniczkom Twojej Księgarni, by znajdowały takie lektury, które będą je budowały oraz by miały możliwość działać w zgodzie z własnymi wartościami i żyły w poczuciu szczęścia osobistego oraz spełnienia zawodowego.

Anna Kmiecil, Levyz Books

Anna Kmiecik, wydawnictwo Levyz Books

Jaka jest najważniejsza dla Pani książka napisania przez kobietę?

A czy mogę dwie? W naszym życiu są rożne cykle. Na przykład: ekscytacja – rozczarowanie – wzrost albo: przetrwania – reset – rozkwit.  „Ścieżka Prostej Obfitości” Sary Breathnach była dla mnie ważna, kiedy musiałam zmienić szyny w mojej głowie, z toru przetrwanie na drogę do rozkwitu. Autorka nazywa to rozkwitanie prostą obfitością. Jest to rodzaj mistycznej harmonii, możliwy do osiągnięcia przez każdą kobietę, bez względu na wiek. Moja babcia miała ciężkie i skromne życie, jednak mentalnie trwała w pozycji „prostej obfitości”. Pamiętam z dzieciństwa jej proste rytuały, które mnie i moje rodzeństwo trochę bawiły. Babcia dzięki nim odnajdywała w prozie życia radość i harmonię. Ta książka może nie pchnęła mnie w kierunku nowych przełomów i ekscytacji, ale wprowadziła wewnętrzny porządek, oczyściła i rozpoczęła najważniejszy romans w moim życiu – ze samą sobą. Inną ważną dla mnie książką jest „Biegnąca z wilkami: Archetyp Dzikiej Kobiety w mitach i legendach”, psychoanalityczki Clarissy Pinkoli. Obudziła we mnie nowe pasje i wskrzesiła ogień, bez którego bym nie przetrwała w biznesie.

Którą kobiecą bohaterkę literacką lubi Pani najbardziej i dlaczego? 

Kocham Pippi, ale wskażę Kya z „Gdzie śpiewają raki?”. Lubię bohaterki, które są lustrem, mogę w nich dostrzec siebie. Jest ciekawa świata i ma w sobie ducha przygody. Myślę, że mam w sobie dzikie zwierzę jak ona. Można mnie oswoić i podziwiać gwiazdy na niebie, ale jeśli pociągniesz mnie za ogon, zaryczę jak lwica i podrapię. Ale dla jasności dodam, że jeszcze nie zamordowałam żadnego mężczyzny.

Co jest najtrudniejsze w byciu wydawczynią książek w Polsce? 

Larry Greiner opisał cykl życia organizacji: 5 faz rozwoju i 5 faz kryzysu. Pokonany kryzys, rozpoczyna nową fazę rozwoju organizacji. Każda wydawczyni zmaga się z trudnością, która jest powiązana z kryzysem w rozwoju jej firmy czy firmy do której należy, dlatego ciężko odpowiedzieć mi na to pytanie z poziomu makro. Nasza branża jest podzielona w kluczowych tematach i ostatnio skłócona. Brakuje poczucia siostrzeństwa, zwłaszcza na wyższych szczeblach. Z moich prób nawiązania relacji z kobietami-wydawczyniami nic nie wyszło, inaczej było z mężczyznami – wydawcami. Czułam od nich więcej wsparcia i poczucia koleżeństwa. Mówiąc o siostrzeństwie, mam na myśli porozumienie i kobiecą solidarność, które są powszechne w wielu innych grupach zawodowych. Zauważcie, że Polki lubią akcentować, że ktoś za nimi stoi, np. agent, organizacja, stowarzyszenie itp. Czasem wynika to z kobiecej potrzeby więzi i poczucia wspólnoty, czasem z syndromu oszustki. Nie wiem, czy moja firma wejdzie na wyższe poziomy rozwoju, ale jeśli tak, będę pewna, że mój brak poczucia „zawodowego siostrzeństwa” będzie się nasilał, i muszę zaakceptować to, że biegnę sama z wilkami.

Jaki był najlepszy moment w Pani pracy zawodowej? 

Kiedy wydawnictwa i agencje z całego świata, zwłaszcza te, z którymi bardzo chciałam współpracować, same zaczęły się kontaktować ze mną i zabiegać o współpracę. Dało mi to poczucie stabilności i przewidywalności. Wcześniej czułam się jak kosmitka, która zerwała się z księżyca i wylądowała na innej planecie.

Najważniejsza rada dla młodych kobiet, które chcą odnieść sukces w branży wydawniczej? 

Nie siła i dominacja, ale zwierzęcy instynkt. Nie jestem czołgiem, który jedzie przed siebie i „rozwala sytem”.  Jestem płochliwa, z natury nieśmiała, ale mam zwierzęcy instynkt i to na nim buduję wszystko. Czasem kobiety myślą, że nie poradzą sobie, bo nie mają znajomości i doświadczenia. Nie pracowałam nigdy w dużym wydawnictwie i nie żałuję, bo bym zmarnowała czas i nauczyła się tego, co działa w innej fazie rozwoju firmy. Poza tym czas przyspiesza – wszystko się dynamicznie zmienia, szybciej ulega przeterminowaniu. Skończyłam sporo kursów,  szkoleń, np. uczyłam się negocjacji u jednego z najlepszych w Polsce negocjatorów, ale moje najlepsze decyzje podejmowałam w oparciu o moją intuicyjną jaźń.

Marzena Stefańska, Kwiaty Orientu

Marzena Stefańska, wydawnictwo Kwiaty Orientu

Jaka jest najważniejsza dla Pani książka napisana przez kobietę? 

Odkąd pamiętam, zawsze dużo czytałam książek napisanych przez kobiety. Bardzo ważne miejsce w moim życiu miały siostry Brontë czy Virgina Wolf. Kiedy studiowałam koreański na Uniwersytecie Warszawskim, wiedziałam, że na pewno pracę magisterską będę pisać z literatury. Oczywiście literatury kobiecej. I pewnego dnia w moje ręce wpadły opowiadania Oh Jeonghui – koreańskiej pisarki, bardzo znanej z feministycznych poglądów, za które nie bardzo akceptowało ją męskie grono czytelników. To pisarka starszego pokolenia, ale bardzo odważna w swoich poglądach w czasach, kiedy społeczeństwo koreańskie było niezwykle tradycyjne: tradycyjny model rodziny: mąż-żona, tradycyjny model państwa: władca-podwładny itd. A Oh Jeonghui pisała o lesbijkach, rozwodach i demonstracjach. I zupełnie zakochałam się w jej tekstach. Jest coś w nich bardzo specyficznego, pięknego, odważnego. To jej opowiadania przyczyniły się do tego, że pewnego dnia postanowiłyśmy z koleżanką założyć wydawnictwo.

Którą kobiecą bohaterkę literacką lubi Pani najbardziej i dlaczego? 

Nie mam jednej bohaterki literackiej, którą lubię. Myślę, że jest ich tak wiele, że ciężko zdecydować się na tę jedną. Ale chętnie wspomnę dość nietypową może bohaterkę, która na pewno dała mi dużo pozytywnej energii – to kura Ipsak z książki „O kurze”, która opuściła podwórze napisanej zresztą przez koreańską pisarkę Hwang Sun-mi. Odwaga, poświęcenie i determinacja Ipsak do dziś sprawiają, że wierzę mocno, że marzenia się spełniają.

Co jest najtrudniejsze w byciu wydawczynią książek w Polsce? 

Myślę, że w Polsce w ogóle jest bardzo trudno być wydawcą, nie tylko wydawczynią, tym bardziej jeśli jest się wydawczynią/wydawcą niszowym. Szczególnie w obecnych czasach, gdzie ludzie liczą się z każdym groszem, a dla wielu książka to po prostu rarytas, wielki prezent, który dostaje się pod choinkę raz na rok. W Polsce wydaje się ogromną ilość tytułów, więc nie jest łatwo przebić się przez wielkich wydawców. Ale mimo tych trudności, nie ma chyba nic bardziej zadowalającego, jak świetna opinia o książce w internecie i grono fanów, którzy czekają z niecierpliwością na kolejny tytuł.

Jaki był najlepszy moment w Pani pracy zawodowej? 

Wydawnictwo Kwiaty Orientu jest szczególnie mocno poświęcone literaturze koreańskiej. Przez wiele lat byłyśmy jedynym wydawnictwem na świecie, które promowało literaturę z Korei. I dzięki temu bardzo szybko zauważono nas właśnie tam – nie w Polsce, a w Korei Południowej. Zaczęto nas zapraszać, pokazywać w mediach itp. Dla mnie ogromnym wyróżnieniem była nagroda Outstanding Service Award od rządu koreańskiego za promowanie ich literatury. Nie zapomnę tego momentu. I choć mimo że istniejemy już 15 lat na rynku, to nigdy nie zapomnę naszej pierwszej wydanej książki – „Dzień z życia pisarza” Kubo Pak Taewona. Niewielkich rozmiarów książka, niezwykle ważna w klasycznej literaturze koreańskiej, a jakie wielkie szczęście było ją trzymać w rękach po polsku. I dla takich właśnie momentów warto wydawać książki.

Muszę wspomnieć jeszcze jeden bardzo dla mnie ważny moment – w 2008 roku po raz pierwszy do Polski przyjechał autor z Korei. Jesteśmy pierwszym wydawnictwem w Polsce, które tego dokonało. Przyjechał Kim Young-ha, autor np. „Czarnego kwiatu”, jeszcze dostępnego w sprzedaży. Z biciem serca jechałam na lotnisko przywitać autora. To był też cudowny moment.

Najważniejsza rada dla młodych kobiet, które chcą odnieść sukces w branży wydawniczej?

Należy być silną, nie poddawać się i ciężko pracować. I choć wiele jest momentów, kiedy nam się po prostu nie chce lub nie dajemy rady dalej walczyć, to warto pamiętać, że …. marzenia się spełniają, a radość z wydawania kolejnej książki jest niezastąpiona.

Anna Wołcyrz, Tajfuny

Anna Wołcyrz, wydawnictwo Tajfuny

Jaka jest najważniejsza dla Pani książka napisana przez kobietę?

Trudno wybrać jedną. Wśród moich ulubionych pisarek ważne miejsce zajmuje Jane Austen – dawniej uwielbiałam ją za wciągające romanse, z czasem zaczęłam doceniać za humor i spostrzegawczość.

Którą kobiecą bohaterkę literacką lubi Pani najbardziej i dlaczego?

Jak wyżej! Z kanonu: Mary Poppins, za styl i pewność siebie. A bliżej moich zawodowych zainteresowań, czyli literatury azjatyckiej: nie mogę doczekać się, aż czytelnicy poznają Fumiko z „Prawdziwej powieści” Minae Mizumury w przekładzie Anny Zielińskiej-Elliott, nad którą pracujemy teraz w Tajfunach. Pracuje jako gosposia u bogatej rodziny, jest więc zawsze w tle, jako obserwatorka, ale to postać doskonale złożona, a przy tym taka, której chce się kibicować od pierwszej do ostatniej strony.

Co jest najtrudniejsze w byciu wydawczynią książek w Polsce?

Ostatnie lata są trudne z wielu oczywistych powodów; niedawno z Karoliną Bednarz, z którą prowadzę Tajfuny, z przerażaniem stwierdziłyśmy, że ledwie Tajfuny stanęły na nogi, a już trzeba było przejść w tryb „zarządzania kryzysowego” i nie za bardzo znamy normalne czasy. Może dlatego wyrobiłyśmy sobie postawę, że trudności – jakie by nie były – po prostu się pokonuje.

Jaki był najlepszy moment w Pani pracy zawodowej?

Przyjazd pierwszej książki z drukarni – w styczniu 2019 roku. Duma wymieszana z ekscytacją. Podobnie cieszy każda kolejna książka, ale tamto uczucie jest nie do podrobienia.

Najważniejsza rada dla młodych kobiet, które chcą odnieść sukces w branży wydawniczej?

Bądźcie pewne swoich mocnych stron i ufajcie (kobiecej, nomen omen) intuicji.

Joanna Zimny, Bookplan.pl

Joanna Zimny, wydawnictwo Bookplan.pl

Jaka jest najważniejsza dla Pani książka napisana przez kobietę?

Trudno wskazać mi tylko jedną książkę. Ale jeśli miałabym napisać o tej, która od razu przyszła mi do głowy, to będzie to „Początek końca” Julity Mańczak. Napisana wspólnie z mężczyzną, Jakubem Małeckim, ale mam nadzieję, że współautorstwo też się liczy. Ta książka otwiera szeroko oczy na to, co wyprawiamy z naszą planetą.

Którą kobiecą bohaterkę literacką lubi Pani najbardziej i dlaczego?

Spośród wielu moich ulubionych bohaterek literackich wybiorę Małgorzatę Nikołajewną z “Mistrza i Małgorzaty” za siłę, niezależność i odwagę.

Co jest najtrudniejsze w byciu wydawczynią książek w Polsce?

Najtrudniejsze jest chyba zdobycie zaufania autorów, których chce się przekonać do współpracy. Jeśli to się uda, to jest ogromna satysfakcja i radość z robienia tego, co się lubi najbardziej, czyli z tworzenia książek.

Jaki był najlepszy moment w Pani pracy zawodowej?

Najlepszym a jednocześnie najtrudniejszym momentem w mojej pracy zawodowej była decyzja o założeniu własnego wydawnictwa. Kiedy w Wydawnictwie PWN zamykano serwis Rozpisani.pl, który współtworzyłam i pracowałam w jego szeregach blisko 8 lat, postanowiłam, że poprowadzę go dalej. Stąd decyzja o założeniu własnego wydawnictwa Bookplan.pl i wykupieniu od PWN Rozpisanych. Dziś mogę powiedzieć, że to była dobra decyzja i jeden z najlepszych momentów w mojej pracy zawodowej.

Najważniejsza rada dla młodych kobiet, które chcą odnieść sukces w branży wydawniczej?

Pewnie nie będę zbyt odkrywcza, ale sądzę, że najważniejsze są: determinacja i odwaga. Równie ważna jest umiejętność współpracy z ludźmi i stworzenie zespołu. Wydawnictwo to nie jest gra indywidulana. Wydawnictwo zawsze tworzy zespół – redaktorzy, graficy, ilustratorzy, do tego dochodzi współpraca z dystrybutorem i drukarniami. Jeśli na wszystkich tych poziomach mamy dobre relacje i zaufanych partnerów, to powinno się udać.

0 Shares:
Może zainteresować Cię także